
Obudził nas dziś piękny łososiowy świt. Co prawda, mieszkańcy naszego domku Marybua zaspali…;) Po kolejnej, już drugiej nocnej zorzy, spaliśmy ledwie marne 4 godzinki. Obudzono nas brytalnie – waleniem w drzwi i szybko, jak oparzeni wyskoczyliśmy na zewnątrz. Na Lofotach warto jednak chodzić nieprzytomnym.
Światlo Lofotów – to zjawisko jedyne w swoim rodzaju – poranne promienie słońca rzucają na ośnieżone wierzchołki gór iluminacje w odcieniu norweskiego łososia – nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam! Później poszliśmy na spacer do miasteczka Reine, było cicho, spokojnie i mroźnie. Podziwialiśmy czerwono-żółte domki na tle morza i ośnieżonych szczytów. Pogoda całkiem ładna, nieco tajemnicza. Teraz po obiadku, siedzimy, gadamy i odpoczywamy:) Czekamy aż się ściemni, z nadzieją na zorzę 🙂
świt wynurza się wśród domków Rorbuer
osiedle Rorbuer w Hamnoy – tak wyglądają nasze domki 🙂
nad samym brzegiem morza 🙂 to nad tą górą w nocy wiedzieliśmy zorzę polarną
w drodze do Reine
Miasteczko Sakrisoy
woda krystalicznie czysta
szczyty odbijają się w morzu
w tle w oddali most łączący wysepki
lustro czy tafla wody? 🙂
Słoneczko przedziera się przez chmury
0