
Żywa szopka z Castanei
Nigdy bym nie pomyślała, iż w Górach Pelorytańskich nad Mesyną, w niewielkiej mieścinie zwanej Castanea di Furie, dzieją się takie cuda… Widziałam już kiedyś „żywą szopkę” na rynku w Toruniu. Była skromna.
Castanea o zmierzchu
Naszym oczom ukazało się miasteczko. Dróżka, niemal jak labirynt, prowadziła przez sam środek Betlejem, kilka razy zakręcała i wspinała się coraz wyżej i wyżej, aż do szopki, jaką znamy z opowiadań. Ale na początku, nie byliśmy jeszcze tego świadomi. Mijaliśmy jak urzeczeni kolejne domki, stoiska i stragany. Wszędzie wrzało od rozmów, śmiechów, nawoływań i powitań. W drewnianym wielkim młynie z obracającym się kołem chlupotała woda, w pobliżu słychać było brzdęki z kuźni kowala, zaraz dalej orientalną arabską muzykę, w powietrzu zaś unosił się zapach ogniska, kadzidła, pieczonego chleba i zwierząt wiejskich. Gdzieniegdzie małe dziewczynki częstowały orzechami lub pomarańczami. W innym miejscu spróbować można było pieczonych chlebków z sosem pomidorowym. Na każdym kroku coś zaskakiwało – Rzymianie na dworze Heroda, egzotyczne tancerki, czarni magowie, przekupki, piekarze, czeladnicy, Trzej Królowie, a nawet alfonsi i prostytutki – w końcu jak to mówią, najstarszy zawód świata 😉 Szczegóły dopracowane zostały co do drobiazgu! Ilość osób, które zaangażowały się w przygotowanie tego nieziemskiego teatru, przekraczała spokojnie trzy setki. Wszyscy ubrani odpowiednio do swych ról, zachowywali się, jakby cały wieczór grali na scenie. A co najlepsze, wszystko to, przychodziło im bardzo naturalnie! Ci Włosi cały czas się bawili i widać było, iż całe to gigantyczne przedstawienie sprawia im wielką frajdę 🙂 Ale nic dziwnego, była to już bowiem 24-ta edycja żywej szopki w tym miasteczku! Kiedy czasem ktoś nas zagadywał i Maciek przyznawał, że jesteśmy studentami z Polski, od razu padało pytanie, czy nam się podoba 🙂 Cóż, nigdy w życiu czegoś tak oszałamiającego nie widzieliśmy! Przejście całego Betlejem (cały ten park ma w sumie 4000 metrów kwadratowych) zajęło nam w sumie z 40 minut. Tak nam się jednak podobało, że cofnęliśmy się i obeszliśmy je od nowa 😉 Na koniec kupiliśmy sobie po pajdzie świeżego chleba z oliwą, solą i pieprzem – rewelacja! Poważnie zastanawiamy się, czy jeszcze za dwa dni znów się tam nie wybrać 😉 Wstęp darmowy, ale zbierali datki, więc i my wrzuciliśmy coś od siebie 🙂 Zapraszam na spacer po Betlejem!:)
Nie mogliśmy nie skusić się na pajdę chleba z oliwą, solą i pieprzem – palce lizać!