
Dawna potęga Syjamu
Po trzech dniach spędzonych w Bangkoku i sprawnej aklimatyzacji, przyszedł czas by ruszyć dalej na północ, w stronę granicy z Laosem. Najpierw jednak postanowiliśmy zatrzymać się w dawnej stolicy Królestwa Syjamu (ówczesnej Tajlandii), którą aż szkoda byłoby ominąć, zważywszy, że leżała na naszej trasie. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak wielkim i znaczącym miastem była niegdyś Ayutthaya.
Nie wiem czy najszybciej (dystans 80 km pociąg pokonuje przez jakieś 2,5h) ale zdecydowanie niedrogo jest dojechać do Ayutthaji z dworca Hua Lamphong w Bangkoku. Co ciekawe, na stacji znajduje się specjalne biuro dla obcokrajowców z obsługą świetnie zorientowaną w połączeniach oraz dobrze mówiącą w języku angielskim.
Ayutthaya była dla nas jedynie przystankiem na trasie do Nong Khai (miasta przy samej granicy z Laosem). Plan był zatem taki: dostać się do dawnej stolicy Syjamu, w ciągu dnia powłóczyć się wśród świątyń, a późnym wieczorem wsiąść w nocny pociąg, kierujący się jeszcze dalej na północ. Nie było żadnego problemu. Pani ze zrozumieniem pokiwała głową, wszystko fachowo nam zarezerwowała i wydrukowała bilety. Byliśmy w niemałym szoku…

mama
Znowu przenioslaś mnie do magicznej krainy jak ze snów..Zadziwiające zabytki ,a zdjęcie buddy oplecionego korzeniami -zaliczam do najlepszych z Waszej podróży.Solidarność ze słoniami też godna uznania,zaskoczyliście mnie.No i wydzielone na dworcu miejsce dla mnichów-ciekawostka:)
Coraz bardziej chce się tam jechać