
Singapur, czyli o tym, jak porwała nas nowoczesność…
Jak będziecie w Azji, musicie koniecznie zobaczyć Singapur! – powiedział Ojciec przed naszym wyjazdem. Tośmy pojechali;)
Budzik zadzwonił wcześnie rano w naszym ulubionym guesthousie w Bangkoku. Miejskim autobusem dotarliśmy na lotnisko Don Muang. Lot liniami Air Asia (40 euro za os.) trwał nieco ponad dwie godziny (to w końcu 1800 km!) i niemal cały przespaliśmy. Zmęczenie dawało się już ostro we znaki! Na lotnisku Changi przywitała nas ogromna duchota i raczej pochmurna pogoda. Wsiedliśmy w busa i pojechaliśmy do dzielnicy Małe Indie, gdzie znajdował się nasz hostel Footprints. Na tamtą chwilę, była to najtańsza z opcji do spania:hostel wyjątkowo zarezerwowaliśmy sobie wcześniej, kosztował nas 13 euro za osobę za noc w 10-osobowym pokoju. Nie tak źle, prawda?;) Warunki bardzo przyzwoite, polecam! Co zabawne, był to nasz najdroższy nocleg na całej trasie;) Zostawiliśmy plecaki i z burczącymi brzuchami pobiegliśmy na lunch. No a później w miasto! W tym poście zobaczycie zdjęcia wyłącznie z dziennych spacerów po Singapurze, na nocne przyjdzie jeszcze czas;)
Ale najpierw obiad w foodcourcie, a jakżeby inaczej;)
Przeszliśmy się wzdłuż wszystkich stoisk i tradycyjnie padło na zupy;) Kuchnia jest tu równie różnorodna, jak mniejszości narodowe.
Po lewej chińska pagoda, tuż za nią dzielnica mieszkalno-biznesowa
Dalej wędrujemy przez Chinatown
Podałam już sposoby na tanie spanie i jedzenie w Singapurze, teraz czas na pamiątki. Wszędzie są podobne (również jakościowo) ale najtańsze znajdziecie właśnie na targowisku w Chinatown.
Żegnamy dzielnicę chińską i ruszamy w stronę Mariny
Pierwszego wieczoru, wydawało się nam, że Singapur jest nieco wyludniony – niewiele osób i samochodów na ulicach. Prawdopodobnie siedzieli w pracy;) Oni wiedzą, że na sukces trzeba ciężko harować a nie brać zasiłki. Dopiero kolejnego wieczoru miasto okazało się bardziej żwawe. Mieszkańcy wyszli na ulicę – odpoczywali nad rzeką, spacerowali z rodzinami, czy też biegali na świeżym powietrzu (a to nie łatwe w tak przeraźliwą duchotę – przy niej klimat Bangkoku to pikuś)
Mama
Mogę tylko powiedzieć:zachwycające,cudowne miejsce!Piszę to jako osoba nielubiąca nowoczesnych klimatów-a jednak..! Singapur mnie oczarował i zmieniam swoje nastawienie- od tej chwili jestem fanką tego niesamowitego,wręcz bajkowego miejsca !!!
Wera
Pakuje się i jadę na ten basen!!!
Daria Staśkiewicz
My też! Bez dwóch zdań!:)
Daria Staśkiewicz
Lecę z Tobą! Do zobaczenia w Infinity Pool! 😀