
W krainie czarów, czyli nocne wędrówki po Singapurze
Okazuje się, że istnieje takie miasto, które w nocy prezentuje się jeszcze wspanialej, niż za dnia. Dla nas takim okazał się Singapur. Już w dzień zachwycał nas na każdym kroku, jednak uwiódł nas dopiero po zachodzie słońca.

A na pocieszenie – lody w słodkawym chlebie tostowym. Zaskakujące!
Tego wieczoru przytrafiła nam się kolejna gafa w czasie tej podróży. O północy mieliśmy busa do Kuala Lumpur w Malezji. Niestety, trochę z naszej winy, trochę z winy osób, które nam podpowiadały, ustawiliśmy się na niewłaściwym przystanku i bus odjechał bez nas;) Szkoda, bo w ten sposób chcieliśmy zaoszczędzić czas i już od rana zwiedzać stolicę Malezji. Wzięliśmy to jednak na klaty, bo zamartwianie się i tak nic by nie pomogło (Chciał nam za to pomóc jeden Singapurczyk, który przewiózł nas po mieście swoją super bryką w poszukiwaniu innego busa. Nic to nie dało, ale miło z jego strony! Trochę z nim pogawędziliśmy i dowiedzieliśmy się kilku ciekawostek. Poza tym, odwiózł nas później do hostelu, dzięki czemu uniknęliśmy drałowania z plecakami)).Chciałam jeszcze zwrócić uwagę na jedną kwestię. Kiedy Maciek poleciał dowiedzieć się czegoś a propos naszego busa, zostawił mnie o północy całkiem samą z całym dobytkiem. Nie zrobiłby tego w Kuala Lumpur, ani pewnie nawet w Bangkoku. Ale czekając na niego w towarzystwie taksówkarzy (którzy starali się podpowiedzieć mi coś mądrego;)) na singapurskim chodniku, ani przez chwilę nie czułam się zagrożona. W ogóle nie czułam strachu. Siedziałam tam i czekałam przez 20 minut i pewnie mogłabym siedzieć dłużej. Wszystko dzięki świadomości surowo egzekwowanego prawa tego państwa, które wpływa na poczucie bezpieczeństwa. Tam, nikt by nawet nie ważył się mnie tknąć, wiedząc czym to grozi (w przypadku gwałtu surową karą chłosty). Taka ciekawostka…
Ostatecznie, busa (super wygodnego, z trzema rzędami szerokich foteli) do KL złapaliśmy rano;) Życie! Od teraz, z kilkoma przerwami na zwiedzanie i relaks, będziemy przemierzać Półwysep Malajski, kierując się na północ, aż do Bangkoku. Mamy na to 3 tygodnie:)
Mama
Dzięki Wam Singapur jest już dla mnie rozpoznawalny. Zachwyca mnie ten hotel z widokiem na miasto. A oprawa nocna jest niesamowita. Zainspirowała mnie do namalowania obrazu na przyszłoroczna wystawę zbiorową w Książnicy pt."Barwy wieku". Dla mnie to kolory Singapuru w wydaniu nocnym 🙂
Daria Staśkiewicz
Bardzo się cieszę i czekam na ten obraz! Singapur za dnia mnie uwiódł, a w nocy rozkochał w sobie;)
Olka
Za każdym razem, gdy widzę Singapur na zdjęciach, to robi na mnie tak samo duże wrażenie. Ale trzeba przyznać, że najlepiej prezentuje się w nocy, gdy oświetlenie robi swoje i fantazyjnym budynkom i konstrukcjom nadaje jeszcze więcej uroku i magii. Póki co nie jest mi w ten rejon świata po drodze, ale chciałabym kiedyś zobaczyć Singapur na własne oczy.
Ewelina Gałdecka
Dla mnie Singapur, to jak miasto z innego świata. Z przyszłości 🙂
Idealne miejsce na stop over (taki dłuższy, 2 czy 3 dni) w drodze do Australii czy Nowej Zelandii.
Do listy rzeczy "do zobaczenia" dopisałabym jeszcze niesamowite Oceanarium.
Młoda Mama Pisze
Nawet nie wiedziałam, że to tak duże miasto