
Garść ciekawostek z Rumunii
Mija właśnie tydzień, jak wróciliśmy z wyprawy po Transylwanii. Niełatwo było zaaklimatyzować się na powrót w szczecińskiej rzeczywistości, ale proszę – oto jestem i zaczynam pisać! Zaległości mam potężne, a ostatnimi czasy, coraz trudniej siadać mi do kompa po ośmiu godzinach spędzonych przy biurku w pracy. Trochę zajmie nim nadrobię zaległości.
Rumunia bardzo pozytywnie nas zaskoczyła (może dlatego, że tyle tam pamiątek po Węgrach, których tak lubimy?;)) i muszę przyznać, dawno tak nie odpoczęliśmy (z własnej woli nie wzięłam żadnego z telefonów i z czystą świadomością odcięłam się od codzienności, swoją drogą każdemu polecam taki detox). Z wielkim sentymentem wspominamy autostopowe przygody, spanie na dziko w bajkowych sceneriach, wszechobecne Karpaty, średniowieczne miasteczka, urokliwe zamczyska, uśmiechniętych ludzi, smaczne jedzonko i ichniejszą, sielską rzeczywistość. Co zabawne, osoby postronne i znajomi bardzo się dziwili, kiedy pytali dokąd jedziemy lub skąd wracamy:
No jak to co?! Mnóstwo (jak w każdym innym kraju) – odpowiadaliśmy i odpowiadamy po dziś dzień. Znalazłam cytat, że ludzie dzielą się na tych, którzy Rumunię kochają i na tych, którzy nigdy w niej nie byli. Sporo w tym prawdy. My i tak objechaliśmy ledwie jej fragment, zostawiając za plecami przełom Dunaju, Góry Maramuresz i Bukowinę… Wrócimy w przyszłości. Póki co, proponuję Wam garść ogólnych ciekawostek i naszych spostrzeżeń z Rumunii:)
1. W Rumunii, w zasadzie od pierwszych chwil czuliśmy się, jakbyśmy cofnęli się do Polski sprzed 15-20 lat, do czasów naszego dzieciństwa. Szczególnie na wsiach było nam wręcz błogo:)
da – tak
nu – nie
Mulțumesc – Dziękuję (chyba najczęściej przez nas używane słowo:))
Scuzați– Przepraszam.
Cu plăcere – Nie ma za co (odpowiadali nam często, gdy dziękowaliśmy za stopa:))
Salut! – Cześć! (nieformalne powitanie)
Servus – nieformalne pożegnanie w Transylwanii
Poftă bună – Smacznego!
Bună dimineața – Dzień dobry. (rano)
Bună ziua – Dzień dobry. (po południu)
Bună seara – Dobry wieczór.
La revedere – Do widzenia (pani).
6. Tłumaczono nam, że trzy kolory rumuńskiej flagi oznaczają: niebieski – bezkresne niebo, żółty – łany zboża – głównie kukurydzy, z której robi się mamałygę oraz czerwony – krew, którą obywatele przelali za niepodległość kraju. W poszukiwaniu symboli, świadczących o silnej tożsamości narodowej Rumunów, udaliśmy się do cytadeli Alba Iulia.
7. Transylwania należy do Rumunii od niemal 100 lat, czyli od około 1920 r, kiedy to po zakończeniu I Wojny Światowej została przydzielona do Rumunii w tramach Traktatu z Trianon. Nieco nas to dziwi, gdyż wcześniej, przez paręset lat region ten należał do Węgrów lub przynajmniej był im podporządkowany. Rządziło tu wielu węgierskich królów m.in. Janos Hunyady oraz jego syn, Maciej Korwin. W pełni rozumiemy rozżalenie naszych drogich Bratanków, mało który naród przebolałby utratę tak wartościowych terenów (niegdyś nieustannie najeżdżanych m.in. przez Tatarów, Turków i zazdrosnych sąsiadów, stąd też narodziła się tendencja do obwarowywania kościołów i wiosek, których w Transylwanii spotkać można całe multum, kilka nawet zwiedziliśmy).
8. W Transylwanii po dziś dzień żyje wielu Węgrów. Mieliśmy okazję spotkać ich w dwujęzycznym miasteczku Rimetea – Torocko na Szeklerszczyźnie, gdzie zamieszkuje grupa etniczna Szeklerów, stanowiących zagadkowy odłam Węgrów. Ich korzenie nie są jednak do końca wyjaśnione, mówi się że mogą pochodzić od Hunów z Attyli, Awarów, Wołosów…
9. Podobno nazwa regionu Transylwania oznacza „po drugiej stronie lasu”. Z kolei, jej polska wersja – Siedmiogród – wywodzi się od niemieckiego Siebenbürgen oznaczającego siedem warowni, założonych tu przez niemieckich kolonistów (tzw. Sasów siedmiogrodzkich). Pierwsze cztery z siedmiu miast mieliśmy przyjemność zwiedzić: Braszów (Kronstadt), Sighisoara (Schäßburg), Mediasz (Mediasch), Sybin (Hermnannstadt), Sebesz (Mühlbach), Bystrzyca (Bistritz) oraz Kluż Napoka (Klausenburg). Ich klimatyczne, średniowieczne starówki powaliły nas na kolana:)
Starówka w Braszowie
11. No dobrze, „A co z tym Draculą?”. A no nic. Powieść o wampirze napisał w 1897r nie Rumun, a Irlandczyk – Bram Stoker. I mimo że żaden krwiopijca w Transylwanii nie istniał (chociaż…), władca Wołoszczyzny (hospodar wołoski), którym inspirował się Stoker żył w XV wieku naprawdę. Wład III Palownik, zwany także synem diabła (Draculą), urodził się w Sighisoarze. Zyskał sławę wielkiego okrutnika. Przez wiele lat lawirował na granicy zaufania Węgrów i Turków. Stosował tortury, palił żywcem i nabijał na pale… Jego życiorys, choć kontrowersyjny, przeczytać warto, mnie wciągnął! Dziś ikona popkultury, wizerunek hrabiego można spotkać na większości rumuńskich pamiątek. Wbrew tego, co sądzi większość turystów, do Włada należał zamek w Poenari, nie zaś Bran. Obie posiadłości dzieli 127km. Z braku czasu, dotarliśmy jedynie do urodziwej „fałszywki”.
15. Ze spaniem na dziko w Rumunii nie mieliśmy żadnych kłopotów. Za każdym razem nocowaliśmy w bardzo urokliwych sceneriach. Nikt nas nigdy nie przepędził ani nie robił problemów. Dwa razy z sześciu dotarliśmy na pole namiotowe – na szczęście oba okazały się w porządku, gdyż z campingami w Rumunii oraz ich oznaczeniami na mapie wciąż bywa różnie. Ceny od 30-55zł za namiot i parę.
18. Przemierzając Transylwanię, wielokrotnie kierowaliśmy się śladami… Makłowicza;) Tak tak, przed wyjazdem obejrzeliśmy wszystkie rumuńskie odcinki (robiłam nawet notatki, nie żartuję, zresztą z naszą Malezją było podobnie;)) i trzeba przyznać, że dzięki jego wskazówkom dotarliśmy do wielu fantastycznych zakątków. No i co się najedliśmy lokalnych specjałów, to nasze;) Warto dodać, że kilka razy posililiśmy się w dworcowych barach przed podróżą – tanio, domowo i smacznie, no i w towarzystwie miejscowych.
20. Stolica Rumunii, Bukareszt ani nas nie zachwycił, ani nie zachęcił do ponownych odwiedzin. Nie jest to jednak jego wina, miasto ucierpiało w wyniku działań wojennych, silnych trzęsień ziemi oraz szaleństw komunistycznych Nicolae’a Ceausescu, który kazał wyburzyć spory kwartał zabytkowych kamienic oraz świątyń na rzecz swojego wyimaginowanego pałacu (podobno drugiego po pentagonie, największego budynku na świecie). I choć można w Bukareszcie znaleźć kilka miłych zakątków, nam stolica Rumunii nie przypadła do gustu.
21. Odkryliśmy w Rumunii sieć polskich supermarketów PROFI, do których często zaglądaliśmy ze względu na ceny. Wielka szkoda, że nasz polski rynek zdominowały niemieckie lidle, duńskie netto i portugalskie biedronki. Czemu nie możemy mieć PROFI !?
22. Kiedy w Polsce urzędnicy bez oporów wymyślają nowe podatki i zwiększają już te istniejące, rząd Rumunii (tak, tego „zaściankowego kraju znad Morza Czarnego” – ostatnio dwie kolejne osoby pytały mnie, czy w Rumunii jest bezpiecznie;)) obniża VAT, CIT, podatek dochodowy i składkę na ubezpieczenie społeczne oraz usuwa ponad 100 innych podatków (m.in. na psa, na telewizję). Efekt? Gwałtowny wzrost wpływów, nadwyżka budżetowa, rozkwit gospodarczy. Można? Jasne, że można.
23. Potrzebujesz przyciąć lub przefarbować włoski przed podróżą?! Żaden problem! W Rumunii na większości dworców natknęliśmy się na salony fryzjerskie.
PS Jeśli coś jeszcze sobie przypomnę, na pewno tu dopiszę! 🙂
Izabela Staśkiewicz
Fajny skrót-zachęca do rozwinięcia informacji.Ale przede wszystkim do odwiedzenia tego kraju..Jak mało o nim wiemy..Pewnie dlatego jest tam tak niewiele turystów ,a przez to dziko ,sielsko i anielsko…