
Ogromną radość sprawili nam przyjaciele z Węgier voucherem Ryanair’a, który otrzymaliśmy od nich z okazji ślubu. Dali nam tym samym genialny pretekst do zaplanowania dłuższego weekendu, przy czym kazali sobie obiecać, że celem będzie Budapeszt – no a jakżeby inaczej!? Taka nasza mini podróż poślubna! Okres przedświąteczny okazał się terminem wymarzonym;) Post o Budapeszcie już powstał – we wrześniu 2015 roku zeszliśmy węgierską stolicę wszerz i wzdłuż:) Z tego wpisu poznacie natomiast:
1. Zatańczcie na lodzie w bajkowej scenerii Zamku Vajdahunyad – na tak pięknym lodowisku nie jeździliśmy nigdy wcześniej. Jest rozległe (naprawdę godne stolicy!;)) znajduje się tuż przy parku – w sąsiedztwie Placu Bohaterów. Całość świetnie zorganizowana – wypożyczalnia łyżew, szafki, ławki, szatnia na kurtki, toalety, bar, muzyka na żywo, leżaki dla relaksu oraz możliwość zakupu grzanego wina. Kiedy dotarliśmy na miejsce, lodowisko wydawało się nieco zatłoczone, na szczęście, jego powierzchnia sprawia, że obecność innych zapaleńców nikomu nie wadzi. A czym później, tym ich mniej, tafla lodu pustoszeje… Niezapomniane przeżycie!
2. Wybierzcie się do zabytkowych łaźni i zapomnijcie o świecie w zdrowotnych wodach termalnych. Coś, na co za pierwszym razem w Budapeszcie zabrakło nam czasu. Tym razem nadrobiliśmy straty z nawiązką – najpierw udaliśmy się wygrzać zmarznięte ciałka do Łaźni Rudas (czyt. rudasz) – kompleks ten posiada zarówno starą jak i nową część, przy czym ta starsza jest znacznie ciekawsza! Uwaga! Przy kasie nikt Wam nawet o niej nie wspomni. Czytaliśmy jednak co nieco, dzięki czemu, mieliśmy świadomość jej istnienia i niemal w ostatniej chwili udało nam się ją odnaleźć – na szczęście! Główną atrakcją Łaźni Rudas jest jednak panoramiczny basen usytuowany na dachu, z widokiem na Dunaj i jego mosty (żeby do niego wskoczyć, musicie troszkę się poświęcić i wybiec z mokrą pupą na wiatr) – Rewelacja!
Za drugim razem poszliśmy do Łaźni Kiraly, znajdujących się zresztą w pobliżu mieszkania Anny. Tutaj spodobało nam się jeszcze bardziej! Gęsta warstwa pary ogranicza widoczność, co nadaje miejscu intymności. W sporym kręgu, oparci o krawędzie basenu, relaksują się odprężeni tubylcy. Ci, którzy przyszli w parach, masują się wzajemnie, a to plecy, a to kark, a to stopy. Główny basen spowija orientalna kopuła z malutkimi prześwitami w dachu. Cała atmosfera sprawia, że łatwo się zapomnieć. Człowiek ma wrażenie, jakby ledwie chwilę temu wyszedł stąd Sulejman Wspaniały.;) Warto wiedzieć, że tutejsze baseny były powszechnie użytkowane już za czasów Cesarstwa Rzymskiego. Samo wspomnienie o łaźniach mnie relaksuje…
3. Udajcie się na Jarmarki Świąteczne! Przejedźcie się na Diabelskim Młynie Budapest Eye, skosztujcie aromatycznego grzańca – białego lub czerwonego, posłuchajcie muzyki, przystańcie przed katedrą św. Stefana, by obejrzeć szopkę i pokazy multimedialne, oddajcie się szeroko pojętej konsumpcji węgierskich frykasów – langosza zagryźcie cynamonowym kurtoszem. O tym gdzie tanio i smacznie w Budapeszcie zjeść, pisałam tutaj🙂 Wczujcie się w atmosferę Świąt Bożego Narodzenia! Jarmarki na Węgrzech są dużo bardziej kameralne niż w krajach sąsiednich, a przy tym szczycą się niższymi cenami. Magia!
4. Kiedy zmarzną tyłeczki, wybierzcie się na lekcję pokory do Muzeum Terroru. Historia Polski i Węgier łączy się, uzupełnia i przenika. Graniczyliśmy ze sobą, mieliśmy wspólnych królów, walczyliśmy o siebie, to i cierpieliśmy wspólnie. Faszyzm, komunizm – światopoglądy, których i my i nasi Bratankowie byliśmy ofiarami. Terror Haza dotyczy co prawda Madziarów, uwierzcie jednak, że i nas ruszyło. To nowoczesne, multimedialne archiwum ludobójstwa, jakiego dokonali Hitler i Stalin. Smutne cmentarzysko dusz, warte jednak uwagi, pauzy, melancholii. Spędziliśmy tam 2,5 godziny. Audiobooki i opisy dostępne w języku angielskim. Warto…
Anonimowy
Też byłam w grudniu w Budapeszcie pare lat temu, ale zrealizowałam "tylko" dwa punkty 🙂 P.S. Uwielbiam Budapeszt 🙂 Pozdrawiam
moniowiec
Te łaźnie są niesamowite! Jeszcze w tak pięknych nie byłam!
Izabela Staśkiewicz
Ale Ci się udał ten post! Opisujesz to w sposób cudowny! Poezja dla oczu-teksty i fotki! Wszystko zachęcające,nawet ten grzaniec swojski,doprawiony,z owocami-a nie z kartonika jak w Berlinie..Najbardziej nęci duch Sulejmana i historyczne konotacje. WCHODZĘ W TO!!!
Daria Staśkiewicz
Super! Zawsze to coś, a i jest po co wracać w przyszłości;)
Daria Staśkiewicz
Zgadzam się, też byłam pod ogromnym wrażeniem!:)
Daria Staśkiewicz
Dzięki Mamo! Cieszę się:) Kurczę musicie się tam wybrać!
Gergely Tornyai
All of you are always very welcome here! 🙂
Daria Staśkiewicz
You mean all Polish population? 😀 Thank you Gergely! 😉